26 kwietnia 2012

Ostatnie migawki z pobytu u dziadków :-)

Nie chcę Was już zanudzać, dlatego to już ostatnie zdjęcia z pobytu u dziadków ;-)  
Swoją drogą totalny misz masz ;P

Podziwianie konika :-)
Chłopcy wypatrują i nawołują traktor :-)

Zawody rowerowe z dziadkiem :-) 3 kilometry wokół domu w tym 1 km pod górkę ;-)


Deszcz też mieliśmy :-) 
I zabawy w piasku obok piaskownicy mieliśmy ;-)
 
 

Po dwutygodniowej labie czas wrócić do codzienności. Kacper po tak długiej przerwie od przedszkola znowu do niego chodzi, ale mam wrażenie, że się aklimatyzuje. Jakiś taki nerwowy jest i pobudzony. Mam nadzieję, że wszystko minie i w następnym tygodniu wciągnie się na dobre w życie przedszkolne.
Od czasu powrotu do domu chłopcy robią nam pobudkę o 6.30 :-o Chodzę lekko niedospana, ale za to jaki mam długi dzień :-))

Udało nam się dostać do publicznego przedszkola :-) I Kacper i Oskar prawdopodobnie zaczną od września uczęszczać do tego samego przedszkola, tylko do dwóch różnych grup. Zastanawiamy się tylko jeszcze nad tym czy Kacperkowi zmieniać przedszkole, czy pozostawić go w tym, w którym jest obecnie. Do końca maja mamy dać odpowiedź...
Miło jest dostać maila z wiadomością, że moje dzieci dostały się do przedszkola publicznego :-) Szczególnie po zeszłorocznym niepowodzeniu :-o

18 kwietnia 2012

Sadzenie i inne prace :-)

W zeszłym tygodniu odbyło się u dziadków "wielkie" sadzenie :-) Każdy z chłopców zasadził przy pomocy dziadka oczywiście ;-) po krzaczku borówki amerykańskiej. Może już w lecie chłopcy zbiorą jakieś owoce :-) 
Pogoda w zasadzie sprzyjała sadzeniu, świeciło piękne słońce (które czasem wychodziło na korzyść moim zdjęciom, a czasem nie ;-). Było tylko trochę zimno i Kacperek musiał przyodziać się w ciociną bluzę :-)






Mycie łopatek też się odbyło ;-)

I inne prace: podlewanie, użyźnianie :-)


A na koniec trochę otaczającej nas przyrody :-)



17 kwietnia 2012

Sok z brzozy

Pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza :-( Zimno, deszczowo i byle jak :-o Dlatego z przyjemnością nadrabiamy blogowe zaległości. Oto relacja z wyprawy poszukiwawczej ;-) 



Niestety soku w brzozie już nie było. Drzewo wręcz broniło się - korkowały się wcześniej włożone rurki. No ale na szczęście dziadkowie zrobili już zapasy soku :-) A chłopcy zajęli się głownie zatykaniem dziur pozostałych w brzozie po usunięciu rurek :-)

P.S. Do poczytania o soku z brzozy tu. Dlaczego tak daleko odeszliśmy od natury zamykając się na strzeżonych osiedlach? A ta natura oferuje nam przecież tak wiele....

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails