23 grudnia 2010

Świąteczny czas nastał

Podobnie jak inne blogowe mamy ogarnęło mnie piernikowe szaleństwo ;-) Piekłam je po raz pierwszy i od razu pokusiłam się na dwa przepisy: z Moich Wypieków oraz z bloga Ewy. Lebkuchen z Moich Wypieków niestety przypaliłam nieco (efektem nie będę się chwaliła), ale te z przepisu Ewy wyszły idealnie :-)))




Kartki świąteczne jeszcze nie wysłane, ale przygotowane do wysłania :-o Wkład mojego starszego synka w przygotowanie kartek polegał na przyklejeniu na koperty świątecznych naklejek :-)) A oto efekt:



















W tamtym roku ze względu na narodziny młodszego synka zupełnie nie miałam głowy do prezentów. Wpadłam natomiast z mężem na pomysł wydrukowania kalendarzy ze zdjęciami dzieciaków i podarowania ich rodzinie. W tym roku również tak zrobiliśmy:

















Po raz drugi ubraliśmy z dzieciakami żywą choinkę, choć, że z dzieciakami to ładnie powiedziane :-o Był moment, że starszy syn podawał mi bombki do zawieszenia, ale międzyczasie młodszy zaczął ściągać bombki, a starszy szybko się do niego przyłączył :-))) Choinka w końcu została ubrana do końca gdy dzieci poszły spać ;-)




















Na wigilię i Święta wyjeżdżamy do babci i dziadka na wieś. A potem w góry wygrzać się w gorących źródłach oraz pojeździć na snowbordzie :-)


Dla wszystkich odwiedzających mojego bloga życzę aby Święta Bożego Narodzenia wypełniły Wasze serca ciepłem i miłością. To czas dawania i dzielenia sie, czas miłości i przebaczenia. Niech Wasze domy przez cały Nowy Rok wypełnia miłość, radość i pokój tych Świąt!


17 grudnia 2010

Krewetki na weekendową kolację

Od jakiegoś czasu na naszym stole często goszczą krewetki. Wprowadził je mój mąż. Najczęściej przyrządzam je tak:



Składniki:
25 krewetek średniej wielkości
cała główka czosnku
pietruszka (używam przyprawy w mini kostkach)
olej (używam oleju z pestek winogron)

Rozgrzewamy olej na patelni, następnie wrzucamy wszystkie krewetki, dodajemy wyciśnięty czosnek oraz pietruszkę i wszystko razem dusimy na średnim ogniu, pod przykryciem, przez 10-15 minut. Pod koniec duszenia można je troszeczkę przyrumienić, zdejmując pokrywkę i pozwalając aby odparowała woda.




Są bardzo sycące i mogą znaleźć się na talerzu na obiad lub na kolację. Lecz pamiętam, że najbardziej smakowały mi w pewną piątkową kolację okraszone czerwonym winem :-) Co ciekawe przyrządzone w ten sposób krewetki upodobał sobie mój młodszy synek, po prostu je uwielbia :-) Za to starszy podchodzi do nich narazie z pewną rezerwą :-o

Zdarzyło nam się również wypróbować inny przepis wg kuchni włoskiej, bardziej na przystawkę niż danie główne. Ciekawe połączenia, dość zaskakujące jak na polskie smaki i warunki, ale wyszło nieźle i co najważniejsze smakowało również naszym znajomym. Ale o tym przepisie za jakiś czas :-)

6 grudnia 2010

Words, words, words…part 2

Minimalnie poszerzyło się słownictwo mojego starszego synka:

kakau - kakao
Ja - czyli Kacper, bardzo dużo ostatnimi czasy używa słowa "Ja", gdy chce coś robić sam mówi "ja ja"…
daj - daj
kaka - ciocia
kaaaa - dziadek
jajo, jaja - jajko
tataś - tatuś
ne - nie

Pojawiło się też pierwsze zdanie (może niezbyt złożone, ale jednak :-D): "Daj mama buła" :-))

Ale jak na prawie 2,5 latka to troszkę za mało :-( Dlatego dostaliśmy skierowanie do logopedy. Już jesteśmy zapisani na pierwszą wizytę. Udało się dostać do publicznej służby zdrowia i oczekiwanie na wizytę niezbyt długie, jestem zszokowana :-)) Zauważyłam, że Kacperkowi po prostu nie chce się wysilać i mówić. Ale staram się go cały czas motywować do mówienia, uczyć nowych słów.

Kiedy zaczęły na dobre mówić Wasze dzieci?

A tymczasem:

Weekendowe szaleństwa na śniegu...



Kacperek upodobał sobie czapkę taty i tylko w niej chciał gdziekolwiek wyjść :-)

2 grudnia 2010

2 grudnia - pierwsze urodziny Oskarka






Mój kochany syneczek obchodzi dziś swoje pierwsze urodziny. Nie mogę uwierzyć jak ten czas szybko biegnie…. Urodził się o świcie. W nocy zaczęłam odczuwać pierwsze bolesne skurcze, od razu zaczęło się ostro, bo co 3 minuty :-o Poród nie należał do najłatwiejszych, ale wszystko skończyło się dobrze. Jak widać zresztą na załączonym obrazku :-))







Tego dnia wydarzyło się:

w Polsce:

1853 – Jan Zeh otrzymał patent na destylację ropy naftowej
1938 – Eugeniusz Kwiatkowski ogłosił 15-letni plan gospodarczy
1969 – powołano Centralny Ośrodek Sportu
1982 – Edward Gierek został usunięty z KC PZPR
1982 – premiera filmu Krzyk
1991 – Polska, jako pierwsze państwo na świecie, uznała oficjalnie niepodległość Ukrainy
2006 – Hanna Gronkiewicz-Waltz została prezydentem miasta stołecznego Warszawa

Na świecie:

1804 – koronacja Napoleona Bonaparte i Józefiny. We Francji powstało Pierwsze Cesarstwo
1942 – Enrico Fermi uruchomił pierwszy reaktor jądrowy
1976 – Fidel Castro został prezydentem Kuby
1980 – Alaska: utworzono 8 parków narodowych
1984 – papież Jan Paweł II opublikował w Rzymie adhortację Reconciliatio et Paenitentia
2007 – odbyło się referendum konstytucyjne w Wenezueli

Urodzili się:

1923 – Maria Callas, amerykańska śpiewaczka operowa (sopran) pochodzenia greckiego
1946 – Gianni Versace, włoski kreator mody
1967 – Jacek Królik, polski gitarzysta zespołów: Chłopcy z Placu Broni i Brathanki
1978 – Nelly Furtado, kanadyjska piosenkarka, kompozytorka

Aż trzech muzyków w tym gronie, kto wie kto wie.... ;-)

30 listopada 2010

Urodzinki Młodej Matki :-)

Młoda Matka kończy dziś 31 lat :-) I robi sobie mały bilans. I nachodzą ją myśli podsumowujące ten czas, długi a zarazem krótki. Generalnie jestem zadowolona ze swojego życia do 30-stki :-), z pewnością popełniłam wiele błędów, wielu rzeczy nie zrobiłam. Ale bilans wychodzi na plus.

Bardziej ostatnio stresuje mnie myśl jak szybko mija życie, aż boję się myśleć, że kolejne 30 lat minie równie szybko jak te pierwsze. Nachodzą mnie przemyślenia o starości, końcu życia. Wiem masakra jakaś :D, ale musiałam to z siebie wyrzucić.

Wiele osób na blogach, mamusie i nie tylko piszą i pokazują na swoich zdjęciach aby cenić każdą chwilę, żeby być tu i teraz, ja się wciąż tego uczę… Jeszcze bardzo często o tym zapominam…. A myślę, że to może być lekarstwem na moje obecne rozterki :-)


Generalnie takie przemyślenia przychodzą chyba gdy kończy się 30 lat :D, ale ja w tamtym roku oczekiwałam na narodziny drugiego synka, a więc zupełnie nie w głowie były mi tego typu przemyślenia :-o Termin porodu miałam na 28 listopada, a synuś urodził się 2 grudnia - ale o tym już niedługo za dwa dni :-)

Kontynuując tradycję tegorocznych wpisów urodzinowych, którą zapoczątkowałam tu:

30 listopada wydarzyło się w Polsce:

1655 - król Jan Kazimierz wydał uniwersał opolski, wzywający Polaków do powstania przeciw Szwedom
1930 - odsłonięto Pomnik Żołnierza Polskiego w Grudziądzu
1949 - utworzono Politechnikę Częstochowską
1974 - ukazało się pierwsze wydanie programu telewizyjnego Studio 2
1988 - miała miejsce debata telewizyjna Lech Wałęsa – Alfred Miodowicz
1994 - w Krakowie otwarto Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha

Na świecie:

1609 - Galileusz rozpoczął obserwację teleskopową Księżyca oraz szkicowanie jego powierzchni
1807 - wojny napoleońskie: wojska francuskie pod wodzą generała Jeana Andoche Junota zajęły Lizbonę
1829 - otwarto Pierwszy Kanał Wellandzki omijający wodospad Niagara
1979 - odbyła się premiera płyty The Wall zespołu Pink Floyd - i to jeszcze w rok mojego urodzenia :-o
2005 - Omar Bongo, najdłużej urzędujący prezydent Afryki (od 1967), zwyciężył kolejny raz w wyborach prezydenckich w Gabonie

Ponadto tego dnia urodzili się:

1427 - Kazimierz IV Jagiellończyk, wielki książę litewski i król Polski
1835 - Mark Twain, amerykański pisarz, humorysta
1874 - Sir Winston Churchill, brytyjski polityk, premier Wielkiej Brytanii
1874 - Lucy Maud Montgomery, kanadyjska pisarka
1937 - Ridley Scott, amerykański reżyser filmowy
1962 - Dorota Zawadzka, polska pedagog, psycholog

Fajne mam towarzystwo :D

19 listopada 2010

Choroby czas

Dawno nie byłam tak chora…przez dwa dni ledwo żyłam. Nie muszę chyba wspominać, że dzieci również były chore. Na końcu dopadło i męża :-) A wszystko miało miejsce w weekend Wszystkich Świętych, a więc grzecznie pozostaliśmy w domu, chociaż serce bolało, gdy za oknem była tak piękna i ciepła pogoda :-(

W pierwszym dniu choroby byłam tak niesamowicie śpiąca, słaba, że nie wiem jakim cudem przetrwałam ten dzień. Byłam sama z dziećmi, nie było możliwości, żeby mąż wrócił z pracy wcześniej. Zasypiałam praktycznie na stojąco, chciałam poczytać Kacperkowi, a oczy same mi się zamykały. Masakra. Ja przysypiałam na kanapie, a dzieci jakimś cudem zajęły się sobą i nic złego się nie wydarzyło :-o Jakie szczęście, że dzieci czasami potrafią wczuć się w sytuację.

Patrząc na to z perspektywy czasu najlepiej tą chorobę zniosły dzieci, co prawda obydwoje na antybiotyku, ale jacyś tacy dość żywotni byli :D A może właśnie dlatego, że na antybiotyku..hmm..?

Pomimo chorób staraliśmy się czymś zająć:
























A oto najgorzej wykonana zabawka dla dziecka jaką matce udało się niedawno kupić :-o Pomysł oczywiście dobry (pieczątki), ale wykonanie, materiały beznadziejne. Brudzi się toto strasznie, same pieczątki wykonane są z takiej jakby gąbki, zupełnie niepraktycznej. Na szczęście farba do robienia pieczątek jest zmywalna a dokładniej mówiąc dopieralna :D Schodzi tak na 100 % dopiero podczas wieczornej kąpieli :-)
































Czy Wam też kiedyś zdarzyło się kupić dziecku zupełnie niepraktyczną i źle wykonaną zabawkę?

8 listopada 2010

Zabawa z balonem

Ze starszym synkiem przez przypadek wymyśliliśmy zabawę w dmuchanie balona i wypuszczanie z niego powietrza oraz obserwowanie co się potem z balonem stanie.

A wszystko zaczęło się tak: synek poprosił mnie żebym nadmuchała mu balonika i przez przypadek machnął ręką i wytrącił balonika, który poszybował sobie w różne strony. Za każdym razem Kacper miał za zadanie znalezienie balonika - co nie było wcale takie łatwe, bo potrafił poszybować w przeróżne miejsca :-o

Było przy tym niesamowicie dużo śmiechu, również dla mamy :D, a Oskarek z zainteresowaniem obserwował naszą zabawę, uwięziony w huśtawce :D
A to wredna matka :-))
Po tym ciągłym dmuchaniu w balonika czułam się jakbym nawdychała się gazu rozweselającego :-))

Było fajnie :-)) Polecam :-)


Poszukując zdjęć baloników natrafiłam na zdjęcie dużego balona :-)) Prawda, że piękny? Aż chciałoby się polecieć :-))

Źródło zdjęć: sxc.hu.

4 października 2010

Do wylotu gotowi… Start

Wylatujemy dziś na bardzo, bardzo zaległy urlop :-))
Kacper napewno bardzo będzie przeżywał lot samolotem i wszystko co z tym związane: odprawę, wsiadanie do samolotu, startowanie, widoki z samolotu, lądowanie. Już widzę jego radość i fascynację :-))) A Oskarek wszystkim będzie się interesował, wszystko będzie chciał dotknąć. A my będziemy im w tym towarzyszyć, pomagać i cieszyć się razem z nimi.

29 września 2010

Żłobkowe perypetie i 10 rzeczy, które lubię

Starszy synek dostał się do żłobka. I wszystko byłoby fajnie gdyby nie fakt, że ten żłobek znajduje się w sporej odległości od domu :-(. Z racji tego, że jeszcze nie dorobiliśmy się drugiego samochodu moje ostatnie 2 tygodnie wyglądały tak: jedziemy razem z mężem oraz młodszym synem odwieźć starszego do żłobka na 2 godziny (okres adaptacji), następnie z Oskarkiem idziemy na te 2 godzinki do biura męża, następnie wsiadamy do samochodu i jedziemy po Kacperka odebrać go ze żłobka i wracamy do domu. Potem szybki obiad, spacer. Wieczorami padałam z nóg :-o
Obecnie siedzimy w domu: Oskar na antybiotyku z zapaleniem ucha i gardła, a Kacper z bólem gardła i kaszlem, ale na szczęście bez antybiotyku. Póki co chłopcy coraz lepiej się czują, drugi samochód na horyzoncie a więc widzę światełko w tunelu :-)))

Dlatego po 2 tygodniach totalnego wyczerpania i wiecznego braku czasu dla siebie z wielką, bardzo wielką przyjemnością zabrałam się do napisania 10 rzeczy, które lubię. A oto moja lista:

1. lubię czytać, czytać, czytać - wszystko
2. podziwiać widoki górskie oraz inne piękne krajobrazy
3. lubię spać pod rozgwieżdżonym niebem (moim marzeniem jest dom, a w nim sypialnia z wielkim oknem zamiast dachu :-o; gdy mieszkałam z rodzicami na wsi często w lecie spałam na balkonie :-)
4. lubię tańczyć, w ogóle lubię ruch
5. lubię pozytywnych ludzi, którzy są pozytywnie nastawieni do świata
6. lubię przyrodę - las, morze, kwiaty, zwierzęta, wiatr, śnieg
7. podróżować - poznawać nowe miejsca, ludzi, uwielbiam też pokazywać to wszystko moim dzieciom, uczyć ich radości z odkrywania nowych miejsc
8. fajnie się ubrać
9. lubię księżyc w pełni, czuję się wtedy jakoś tak bezpiecznie
10. lubię jeździć samochodem, wtedy często wpadam na rozwiązanie jakiegoś problemu

i jeszcze bonus:
11. z obowiązków domowych lubię robić pranie (oczywiście w pralce :-))) i później je rozwieszać (ta ostatnia czynność sprawia mi największą przyjemność :-)

Do zabawy zostałam zaproszona przez Margaretkę3, a zapraszam: Goję, Desperate Housewife, Nadziejke i MamaBlog.pl.

To zdjęcie skojarzyło mi się z uwielbieniem dla przyrody oraz z ruchem, tańcem...

















P.S. Zdjęcie zrobione w Portugalii podczas naszej podróży poślubnej :-)

7 września 2010

Dwa razy "b"

Za nami bilans dwulatka a przed nami chyba bunt dwulatka :-o

Bilans wypadł ogólnie dobrze, Kacper jest wysoki i szczupły, ma już obydwie piątki na dole, na górze się wyrzynają, jedyny nasz problem to problem ze stopami: płaskostopie i krzywe stawianie stópek. Narazie niewiele da się z tym zrobić, zalecenia jakie dostaliśmy to: odpowiednie obuwie, ćwiczenie stópek i chodzenie po piasku i trawie boso :-)

Bunt dwulatka natomiast objawia się tak:
1. bunt przy przebieraniu się z piżamy w ubranie, najchętniej biegałby goły po mieszkaniu
2. z ubraniem się do wyjścia na spacer też problem: dopiero gdy zobaczy, że ja i Oskarek jesteśmy gotowi do wyjścia i stoimy w drzwiach pozwala się ubrać
3. zasypianie wieczorne i popołudniowe trwa do godziny albo i dłużej, robi wszystko, żeby tylko nie iść spać, chociaż jest zmęczony i niesamowicie śpiący:
a) dopadł go wilczy apetyt chociaż zjadł co dopiero obfitą kolację/obiad
b) woła na zmianę tatę i mamę
c) nagle zapragnął pobawić się jakąś dawno nie używaną zabawką
d) chce obejrzeć bajkę
4. ataki złości, rzucanie różnymi rzeczami - najczęściej wtedy gdy się mu czegoś zabrania lub gdy nie potrafi sobie poradzić z jakąś czynnością

Dodatkowo jest na etapie "moje, moje" - jak widzi zbliżającego się młodszego brata już na odległość mniej więcej 5-ciu metów, krzyczy i chowa zabawki, którymi się właśnie bawi :D















fot. sxc.hu


Jak to wszystko przetrwać i nie stracić cierpliwości? Oto jest pytanie. A to przypuszczam dopiero początek :-o

30 sierpnia 2010

Relaks w środku dnia

Choć nie jestem mistrzem gotowania ani pieczenia, postanowiłam wczoraj upiec ciasto wg przepisu Trufli. Wyszło tak:














Chciało mi się czegoś czekoladowego i słodkiego na te coraz bardziej szare dni….

A teraz z racji tego, że mam chwilę wytchnienia, bo moje dzieciaczki grzecznie śpią: jem pyszne ciasto, popijam gorącą kawą i czytam wrześniowe "Zwierciadło".














Błoga chwilo trwaj :-o

23 sierpnia 2010

Weekend nad morzem

Wyjazd był krótki, ale jakże potrzebny. Szczególnie matce pomógł oderwać się od codzienności i rutyny, ale też dzieciom dał zmianę otoczenia i mnóstwo nowych wrażeń, a ojcu pozwolił choć na chwilę zapomnieć o pracy i stresie z nią związanym.

Decyzja była dość spontaniczna, a najbardziej spontaniczne było to, że postanowiliśmy jechać pod namiot. Potrzebny był nam tak bliski kontakt z naturą. A dodatkowo na trzy noce weekendu 12-15 sierpnia zapowiadano deszcz meteorów na niebie. A że ja kocham niebo nocą….motywacja do wyjazdu była jeszcze większa.

Dzieci miały moc wrażeń:



- pierwszy kontakt z morzem i piaskiem nadbałtyckim - Oskarek był zafascynowany piaskiem, raczkował sobie w nim, dotykał, przesypywał; Kacperek dosłownie szalał w piasku, biegał, przewracał się, biegał brzegiem morza - obydwoje doświadczali tego całym sobą
- Kacperek pierwszy raz jechał pociągiem - i był nim po prostu zafascynowany
- pierwsza noc w namiocie - Oskarek zasnął w wózku, a więc pozostało tylko przeniesienie go do namiotu, za to Kacperek miał tyle wrażeń: to muzyka z innego namiotu, to przejeżdżający niedaleko pociąg - że padł w końcu dopiero ok. 23.30 :-)





Było cudownie….. :-)

18 sierpnia 2010

Strzyżenie

Wczoraj mieliśmy obowiązkowe strzyżenie starszego syna :-) Planowałam się z nim wybrać po raz drugi do fryzjera, ale w końcu grzywka zaczęła wchodzić mu do oczu, a więc trzeba było działać natychmiast :-) Ma za to minimalnie asymetryczną grzywkę - ale podobno takie modne w tym sezonie ;-)

Kacperek ma dość bujną czuprynę, która zakrywa mu uszy i szyję dlatego w okresie letnim chciałam mu zrobić fryzurę na "grzybka". Sama się nie odważyłam i wybraliśmy się do fryzjera. Była to pierwsza wizyta (wcześniej były tylko wizyty zapoznawcze :-o), Kacperek siedział na kolanach u taty a Pani fryzjerka cały czas go zagadywała. Jednakże pomimo jej wysiłków nie udało się Kacperkowi zrobić "grzybka", troszkę mu tylko ścieniowała włoski, ale z długości nie udało się jej wiele zejść.

Teraz z perspektywy czasu, a także zbliżającej się wielkimi krokami jesieni cieszę się, że jednak nie udało się zrobić tego "grzybka". Stwierdziłam, że chcę aby miał takie włosy jakie ma. Wiele osób mówiło mi, że trzeba mu je ściąć, bo to chłopak i o mało się pod tym nie ugięłam. Ale po weekendzie nad Bałtykiem, w polskiej mekce windsurferów (czyli w okolicach Helu) gdzie widziałam wielu chłopców w jego wieku i starszych z bujną blond czupryną jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że skoro natura go tak obdarzyła to szkoda mu to zabierać i nie ulegać presji społecznej.

O wypadzie nad morze będzie w kolejnym poście :-)

4 sierpnia 2010

Imprezka urodzinowa Kacperka

Odbyła się, chociaż rodzice zbytnio się nie postarali :-o Był skromny tort, upominiki.
Jakoś nie mieliśmy siły w tym roku organizować Kacperkowi hucznych urodzin jak było gdy kończył roczek :-( Mamy nadzieję, że Nam wybaczy a na 3 urodzinki bardziej się postaramy :-)
Kochamy Cię synuś najbardziej na świecie :***

22 lipca 2010

22 lipca - urodziny Kacperka

Dziś Kacperek obchodzi swoje drugie urodziny.
Urodził się 2 minuty po północy z czarnymi włoskami, a dziś ma blond czuprynkę :-) Poród miałam dość łatwy, wszystko przebiegało w swoim tempie, bóle nie były najgorsze. Kiedy w końcu chłopak wyszedł pierwsze co zauważyliśmy to stopy identyczne jak męża (ma dość charakterystyczne) a potem popłynęły łzy szczęścia…, że urodziliśmy zdrowego i pięknego syna :-)

Stwierdziłam, że poszperam z tej okazji w internecie i poszukam co wydarzyło się 22 lipca, a mianowicie:

w Polsce:

1807 - Napoleon Bonaparte nadał Księstwu Warszawskiemu konstytucję oraz swój kodeks cywilny
1944 - ogłoszono Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (tzw. Manifest Lipcowy) – deklarację ideową powstającego pod egidą radziecką rządu; rocznica ta, będąca kamieniem założycielskim PRL-u, była jednym z najhuczniej fetowanych świąt Polski Ludowej - nieźle co? :-)
1949 - oddano do użytku Trasę W-Z w Warszawie
1952 - uchwalono konstytucję PRL (Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej); przyjęto m.in. nowa nazwę państwa PRL, zniesiono urząd prezydenta, zastąpiony Radą Państwa
1955 - oficjalne otwarcie Stadionu Dziesięciolecia i Pałacu Kultury i Nauki
1973 - w Fabryce Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej uruchomiono linię produkcyjną Fiata 126p, popularnego malucha
1983 - zniesiono stan wojenny i zlikwidowano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego
2002 - afera Rywina: Lew Rywin złożył w redakcji Gazety Wyborczej Adamowi Michnikowi korupcyjną propozycję korzystnych zapisów w ustawie medialnej za 17,5 miliona dolarów; Adam Michnik całą rozmowę nagrał na dwa magnetofony :-o

Na świecie:

1864 - wojna secesyjna: konfederaci ponieśli klęskę w bitwie pod Atlantą
1927 - założono klub piłkarski AS Roma
1933 - Wiley Post jako pierwszy samotnie przeleciał dookoła świata na jednosilnikowym samolocie Lockheed Vega 5B Winnie Mae; lot zajął 7 dni, 18 godzin i 49 minut
1972 - radziecka sonda Wenera 8 wylądowała na Wenus
1986 - w Hiszpanii odbyły się wybory parlamentarne
1999 - Microsoft udostępnił pierwszą wersję internetowego komunikatora MSN Messenger
2009 - miało miejsce najdłuższe całkowite zaćmienie Słońca w XXI wieku - proszę :-))

Działo się :P

I jeszcze 22 lipca urodzili się między innymi:

Janusz Korczak - 1878 - polski pedagog, publicysta, pisarz, lekarz
Gustav Ludwig Hertz - 1887 - niemiecki fizyk kwantowy, laureat Nagrody Nobla
Michał Ogórek - 1955 - polski dziennikarz, satyryk

A w sobotę mała imprezka urodzinowa :-))

15 lipca 2010

Pożegnanie ze smoczkiem

Spodziewałam się, że będzie gorzej. Ale póki co wszystko przebiega w miarę spokojnie :-) Powiedzieliśmy wczoraj Kacperkowi, że smoczek nie jest mu już potrzebny i żeby wyrzucił go do kosza - tak też uczynił bez większych protestów :D Wczoraj wieczorem zasnął bez smoczka, może ze dwa razy się o niego upomniał - ale przed zaśnięciem mąż go głaskał (tak też robiliśmy gdy miał smoczek). Dzisiaj po południu z zaśnięciem bez smoczka było gorzej, wiercił się z dobre pół godziny zanim zasnął - ale nie dałam się :-). W końcu zasnął sam bez głaskania i bez smoczka, ale za to ze swoją ulubioną przytulanką. I niech tak już zostanie. Alleluja :-))

Dodatkowo przymierzamy się do kolejnej zmiany w życiu Kacperka - mianowicie NOCNIK. Cały czas staram się mu mówić o nocniku, poluję na większe rzeczy - dwa razy się udało - moja duma nie znała granic :-) Przy czym zakładam mu cały czas pieluchę i to tak naprawdę zatrzymuje naszą edukację w martwym punkcie :-( Jakoś nie mogę się przemóc, że będzie sikał po całym mieszkaniu - umówmy się majtki przemakają :-o. Ale cóż kiedyś trzeba się przełamać.

Papa smoczku, witaj nocniczku :-)

13 lipca 2010

Młoda matka i tylko jej czas

Po dwóch porodach w niedalekim odstępie (niecałe półtora roku) i po prawie dwóch latach przebywania z dziećmi w domu miałam wielką ochotę na zrobienie czegoś tylko i wyłącznie dla siebie. Wcześniej też coś udawało mi się zrobić, ale ostatnimi czasy poszłam na całość (oczywiście na taką całość na jaką może sobie pozwolić matka dwójki małych dzieci bez żadnej pomocy w postaci niani lub babci :-o

Cała akcja rozpoczęła się od tego, że zapisałam się na całodniowe warsztaty rozwoju osobistego - "Moja wartość jest moim skarbem" - czyli coś dla ducha, coś dla wzmocnienia własnej samooceny jako człowieka, kobiety, a nie tylko matki :-)

Następnie postanowiłam zrobić coś ze swoich brzuchem, który jest delikatnie mówiąc lekko zflaczały i nie posiada żadnych mięśni :-o zapisując się na zajęcia do klubu fitness. To głównie coś dla ciała, ale też ducha - podczas wysiłku fizycznego mój mózg zaczął produkować hormon szczęścia :-)) Nic to, że na zajęcia chodzę głównie o 21.00, po całym dniu z dzieciakami, gdy mąż wróci do domu i się nimi zajmie, ale daję radę :-)

A na koniec zafundowałam sobie coś i dla ciała, i dla ducha i dla ogólnego dobrego samopoczucia:
- nową fryzurę (ścięłam długie włosy i mam teraz krótkie :-)
- pedicure oraz manicure i dzięki temu czuję się bardziej kobieco i atrakcyjnie - jest fajnie :-)

Miło jest czasem spędzić czas bez dzieci i zrobić coś dla siebie. Daję sobie do tego prawo. A co tam !!!

5 lipca 2010

Słowa, słowa, słowa....

Tak wygląda komunikacja z moim starszym synem:

ła ła (skrót od hau hau) - pies, piesek
ko ko - ptaszek, kura, także bajka oraz imię ciuchci z bajki "Stacyjkowo"
oczywiście: mama i tata (ostatnio jak nas woła to zaciąga mamaaaaaaa, tataaaaaaa :-)
bum bum, buma lub bumba - samochód, motor, samochód ciężarowy, również autobus i rower też :-)
ijo, ijo - karetka, straż pożarna, śmieciarka :-o, oraz wszystkie inne pojazdy, które mają na dachu pomarańczową lampkę
dzia - dziecko, dzieci również brat
dzija - dziewczynka
kóło - koło
tata bum bum - tata pojechał do pracy samochodem :-)
nja nja (od mniam mniam:-) - jeść
bamba - babcia
buła - bułka również chleb
muu - krowa
ała, ał - jeżeli ma jakąś ranę lub zadrapanie
ba - nie ma lub gdy coś spadnie
ti ti - ciuchcia

i chyba póki co to tyle :-)

Może to niewiele jak na prawie 2 latka, ale jeżeli nie powiedzieć to potrafi prawie wszystko pokazać np. wziąść kubek do ręki i pokazać sok - co oznacza chce mi się pić. Dziś na przykład dał mi swoją kołdrę i poduszkę z łóżeczka i wskazał krzesło na którym miałam to położyć - co oznaczało, że mu gorąco i będzie spał bez pościeli :-)

18 czerwca 2010

Ząbkowanie i urodziny

Oskarek jest w trakcie wyrzynania się dwóch ząbków na dole. Jest momentami nieznośny, nie chce jeść, nic mu nie pasuje, krzyczy na mnie :-) - tak tak on czasami po prostu krzyczy, nie płacze tylko donośnie krzyczy jak mu się coś nie podoba :-o. I żeby tego było mało to ma biegunkę :-) i nic tylko biegam z brudnymi pieluchami :-)))
Dzisiejszy poranek był w związku z tym niezbyt fajny, pomijając fakt pobudki o 6.00 rano :-o Jedyny plus to taki że straszy synek śpi już 3 godzinę :-)
Mam nadzieję, że popołudnie będzie już przyjemniejsze - zaplanowałam z chłopakami spacer, a potem wieczorkiem obchodzimy z Mężulkiem jego urodziny :-) A więc liczę na pozytywne zakończenie dnia :-)

9 czerwca 2010

Prawa rodziców z małymi dziećmi w sklepie, urzędzie

Aby wyrobić paszport dla Małego musieliśmy wybrać się do Urzędu całą rodzinką, gdyż przy składaniu wniosku musi być także ojciec dziecka. Akurat była duża kolejka, a przed nami ok. 6 osób oczekujących. Byli wśród nich głównie młodzi ludzie. Niestety nikt nie zauważył, że mamy dwójkę małych dzieci, które marudzą, stękają, płaczą (Kacper chciał pić, uciekał na zewnątrz, a Oskarek akurat bardzo zgłodniał :-) i nikt nas nie przepuścił bez kolejki. Na domiar złego przy 3 stanowiskach, które przyjmują wnioski czynne było tylko jedno. Dwie Panie urzędniczki nie zważając na to, że jest dużo ludzi w tym para z dwójką małych dzieci postanowiły niezwłocznie uczynić sobie przerwę na kawę, herbatę etc. Rozumiem potrzebę przerwy, ale to była już lekka przesada. Hej!! Czy my jesteśmy niewidzialni?? Nie muszę chyba dodawać, że żadna z Pań urzędniczek nie poprosiła nas o podejście bez kolejki. Ale oczywiście nie zawsze spotykamy się z taką znieczulicą. Korzystając z okazji złożyliśmy także wniosek o "becikowe" :-) A co.

Ostatnio będąc w ZUS-ie z Małym, który spokojnie spał, posłusznie wzięłam numerek i ustawiłam się w kolejce. Pomimo tego, że przede mną były tylko dwie osoby a Mały nie stwarzał kłopotu Pani urzędniczka poprosiła mnie żebym podeszła bez kolejki. Do tego powiedziała mi, żebym na przyszłość też tak robiła i że ona zawsze prosi matkę z dzieckiem, bo sama ma dziecko i wiele razy doświadczyła podobnych sytuacji. Czyli tu zadziałał czynnik osobisty.

Z bardzo fajnym traktowaniem rodziców z dziećmi spotkaliśmy się w Ikeii. Zawsze gdy podchodzimy do kasy wyprzedzając sznureczek oczekujących (jest to oczywiście kasa pierwszeństwa :-) Pani kasjerka prosi nas abyśmy podeszli i zaczyna nas obsługiwać, przeważnie przy nieprzychylnych spojrzeniach innych oczekujących w kasie pierwszeństwa klientów (a przecież powinni się z tym liczyć). Tu z kolei to efekt przeszkolenia oraz zalecenia z góry.

I jeszcze mała konkluzja/pytanie: Jak myślicie powinniśmy upominać się o swoje prawa?

11 maja 2010

"Z" i Monica Bellucci

Wreszcie udało mi się poczytać moje ulubione czasopismo, w którym natrafiłam na ciekawy wywiad z Monicą Bellucci. Szczególnie zainteresowały mnie dwa wątki:

"Bardzo doceniam każdą chwilę, którą spędzam z moją córką, bo wiem, że w wieku 13 lat będzie mnie nienawidzić. To bardzo nieprzyjemna perspektywa, ale zdaję sobie sprawę, że to naturalny proces, którego nie mogę zmienić"
i
"Kiedy zostajemy rodzicami, musimy zaakceptować, że się zestarzejemy - dzieci są przyszłością, a my odchodzimy w przeszłość" - w komentarzu chciałoby się znowu zacytować za nią "To bardzo nieprzyjemna perspektywa, ale zdaję sobie sprawę, że to naturalny proces, którego nie mogę zmienić" :D

Te dwa cytaty uzmysławiają mi jak bardzo trzeba cieszyć się z tego co się ma dzisiaj, doceniać czas spędzony z dziećmi. Są dni kiedy chciałabym aby moje dzieci były już duże, samodzielne itp. i wtedy zapominam o tym, że ten czas kiedy są małe bardzo szybko minie. A kiedy będą już nastolatkami, to coraz bardziej będą się od Nas rodziców oddalały, tworząc własne życie. Dziś wiem, że po przeczytaniu tych słów Monici Bellucci będę bardziej doceniała czas spędzony z moimi dziećmi, co więcej będę go spędzała bardziej świadomie, bo "To se nevrati" :-)
Zresztą ten post będzie mi o tym przypominał :-o

4 maja 2010

Szczepienia

Niedawno zakończyliśmy cykl szczepień. Starszy prawie dwuletni syn dostał ostatnią dawkę przeciwko pneumokokom (szczepionka Prevenar), następne szczepienie obowiązkowe czeka go dopiero w wieku 5-ciu lat. Za to za dwa miesiące idziemy na bilans dwulatka - mój malutki synek dwulatkiem, to brzmi dumnie :-) Natomiast Młody zakończył szczepienia podstawowe i przeciwko rotawirusom, jeszcze tylko po 6 miesiącu dwie dawki szczepionki przeciw pneumokokom - bo Młody pójdzie prawdopodobnie niedługo do żłobka.
Oskarek (5-miesięczniak) szczepienia przeszedł prawie idealnie, zero płaczu przy ukłuciu, brak objawów poszczepiennych, natomiast Kacperek (prawie dwulatek) szczepienia przechodził różnie. Gdy był mały to dwa razy miał gorączkę po szczepieniu, a teraz odpukać żadnych skutków ubocznych, za to duży problem żeby w ogóle chciał się zaszczepić :-o Jak miał półtora roku zrobił nieziemską awanturę przy szczepieniu, płacz, ucieczka, za to teraz o dziwo był bardzo spokojny i wyluzowany, udało się chłopaka zaszczepić bez większych problemów :-)
Te dwie różne sytuacje przy szczepieniu pokazały mi jak ważny jest spokój wewnętrzny rodzica oraz pozytywne nastawienie całego personelu medycznego, począwszy od pielęgniarki, która waży, mierzy, a skończywszy na lekarzu. Przy ostatnim szczepieniu te dwie rzeczy idealnie się ze sobą zsynchronizowały :-)
O i jeszcze dobry humor dziecka :D

27 kwietnia 2010

W ciąży na koncercie Madonny :-)

W sierpniu 2009 będąc w 6 miesiącu ciąży z Małym wybrałam się z mężem na koncert Madonny. Bilet kupiliśmy jeszcze nie będąc w ciąży, ale nie widziałam żadnych przeszkód, żeby na niego iść, z resztą mój ginekolog również, tym bardziej że miejsca mieliśmy siedzące. Widziałam na tym koncercie wiele kobiet w ciąży, ale też spotkałam kobietę z malutkim dzieckiem - co już nie do końca mi się podobało, chociaż nie chcę nikogo oceniać.
Mama trzymała to dziecko w nosidełku na brzuchu - dziecko miało może 3, 4 miesiące. Ja chyba nie zdecydowałabym się na taki krok, chociaż teoretycznie dziecku nic nie mogło się stać, poza tym, że się umęczło, ale w sumie z przemęczenia jeszcze nikt nie umarł ;-) Z jednej strony podziwiam takie matki, takich ojców, którzy wszędzie mają odwagę zabrać swoje małe dziecko, podróżować z nim po różnych krajach cywilizowanych i tych mniej cywilizowanych.
Z kolei wracając z koncertu widzieliśmy kilka samochodów z Litwy, Łotwy (byli to wierni fani Madonny, którzy podróżowali za nią po różnych krajach), a wśród nich widzieliśmy rodzinę z dwójką małych dzieci, jedno może dwuletnie, a drugie 6-miesięczne, rozłożyli sobie biwak i było fajnie :-) Kto wyrośnie z tych dzieci - napewno wierni fani Madonny :-o
Jak już pisałam podziwiam takich rodziców, a dzieci pewnie dzięki temu super się rozwijają, mają wiele nowych bodźców, uczą się być wśród ludzi.

16 kwietnia 2010

Czy mama dwójki małych dzieci ma jeszcze czas na przeczytanie książki?

Otóż tak, jak tylko to lubi i tego potrzebuje. Ja najczęściej czytam podczas kąpieli w wannie, jak dzieci już śpią, a dziś czytałam ze śpiącym dzieckiem na ręku. Chcieć to móc :-) Inna sprawa, że skończę tę książkę pewnie za pół roku, jak dobrze pójdzie ;-) Gdy miałam tylko jedno dziecko udało mi się przeczytać przez pół roku "Rio Anakondę" (czy "Rio Anakonde? hmm….) Cejrowskiego - a więc z dwójką dzieci jak skończę za rok to będzie dobrze :-) Chociaż książka, którą teraz czytam jest trochę mniejszych rozmiarów i prawdopodobnie szybciej będzie się ją czytało, jest to powieść Anny Gavaldy "Pocieszenie". Dam znać jak skończę :-)

14 kwietnia 2010

Po co ten blog?

Aby powiedzić, że macierzyństwo to nie bajka. Że macierzyństwo to radość, ale też wiele trudności.
Aby powiedzieć, że czasami mam dość swoich dzieci pomimo tego, że kocham je nad życie.
Aby wyrzucić z siebie złe emocje.
Aby podzielić się dobrymi emocjami.


Nie ma dzieci idealnych, ale nie ma też idealnych rodziców. Czytałam i słyszałam o dzieciach, które przesypiają całe noce, grzecznie pozwalają sobie obcinać paznokcie, zaczynają załatwiać się do nocnika w wieku 8 miesięcy, nie dotykają je żadne choroby, nie płaczą, nie marudzą, ale nie znam takich. A Wy?

Jak nie ma idealnych dzieci tak nie ma idealnych matek :-o

Blogowanie czas zacząć

Wreszcie założyłam bloga :-) HUrra!! To nie jest wcale takie łatwe przy dwójce dzieci, zawsze coś się dzieje :-o

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails